Ubezpieczenia » blog ubezpieczeniowy » Ubezpieczenie na życie: Jedyny żywiciel.

Paweł Rudzki

Masz pytanie o ubezpieczenia? Zapytaj eksperta.

Ubezpieczenie na życie: Jedyny żywiciel.

Ten tekst to historia jaką podesłał nam Paweł Rudzki – agent ubezpieczeniowy.

Po co się wobec tego ubezpieczać na życie?

Ubezpieczenie to gra. Tylko trzeba wiedzieć jak się w tej grze odnaleźć. Ubezpieczenie na życie to dziwna gra.

Tutaj nie ma zwycięzcy. Bo gdy dostajesz pieniądze to znaczy, że z Twoim zdrowiem coś nie tak. Bo gdy dostaje pieniądze Twoja rodzina to znaczy, że Ciebie już wśród żywych nie ma. Wygrałeś?

To raczej temat na artykuł filozoficzny…. Nie dostajesz nic? Wszystkie składki wpłynęły do ubezpieczyciela. Ty nie dostajesz nic. Ubezpieczyciel wygrał? Być może. Ma pieniądze z Twoich składek. Ty masz zdrowie i życie… Kto ma więcej?

Mówiąc w skrócie dla świętego spokoju. Swojego i swoich bliskich. Jakoś mamy tak, że auta ubezpieczamy wszyscy. Narzucony obowiązek ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej (OC) sprawia, że nawet się nad tym nie zastanawiamy tylko ubezpieczamy.

Bardzo dużo z nas ubezpiecza swoje auta również w ramach Auto Casco. Nieobowiązkowo i dodatkowo, bo co będzie jak zarysuję karoserię, wybiją mi szybę czy ukradną mi mój samochód. Samochód, który jest po prostu kilkunastoma kawałkami blachy na kółkach z dodatkiem jakieś elektroniki.

Co będzie jak stanie się krzywda moim blachom? Tyle na nie pracowałem! Muszę o nie dbać! Auto Casco trzeba mieć, a „homo-casco”? 


Poznaj ranking ubezpieczeń na życie


Takie ubezpieczenie na życie też warto mieć! Dlaczego? Choćby dlatego, że w 2020 roku na polskich drogach zginęło 2491 osób, rannych zostało 26 tys. A mówimy tylko o wypadkach drogowych, a przecież jeszcze dochodzą nowotwory, zawały i inne nieszczęścia! Mniej lub bardziej spodziewane.

Liczby robią wrażenie, prawda? A to tylko jeden rok…

„Mnie to nie dotyczy”

Oczywiście, że Cię to nie dotyczy. Pod warunkiem, że nazywasz się Batman, albo co najmniej SpiderMan. Wtedy faktycznie – jesteś nieśmiertelny. W innych przypadku trzeba się ubezpieczać.

Jak się ubezpieczać na życie?

Ubezpieczać należy się dobrze.

Aby zawrzeć takie ubezpieczenie, trzeba sobie wcześniej odpowiedzieć na pytanie czy chcę się ubezpieczyć (czytaj: zabezpieczyć byt swojej rodziny) na wypadek mojej śmierci? Czy interesuje mnie raczej odszkodowanie za inwalidztwo powstałe w wyniku nieszczęśliwego wypadku (NW)? A może prowadzę własną działalność gospodarczą i każdy mój pobyt w szpitalu w wyniku NW lub poważnego zachorowania wprowadzi mnie i moją rodzinę w ruinę (leżę w szpitalu – nie pracuję – nie zarabiam)? Takie pytania musi zadać agent ubezpieczeniowy. I dobrzy agenci takie pytania zadają.


Poznaj też temat: Ubezpieczenie na życie dla kierowcy zawodowego


I nie jest wchodzenie z butami w sferę intymną tylko rzeczowe podejście do trudnego zagadnienia. Bo stworzenie dobrego planu ubezpieczeniowego jest zadaniem trudnym i odpowiedzialnym!

Jeżeli spotykasz się z agentem, który wyciąga szablonowe ubezpieczenie, nie zadaje żadnego pytania (poza klasycznym „ma Pan dowód?” J ) to… zmień czym prędzej agenta!

To jest drogie!

Tanie i dobre to tylko w reklamach… Żadna firma ubezpieczeniowa nie działa na zasadzie instytucji charytatywnej i nie rozdaje swoich produktów (ubezpieczeń) za darmo. Sprzedaje się wszak po to aby na tym zarabiać.

A jeżeli sprzedaje dobrą usługę, to siłą rzeczy musi zarabiać na tym lepiej. Co jest oczywiste w przypadku zakupu wspomnianego już auta. Po nowego Mercedesa nie idziemy posiadając 10 tys. złotych w kieszeni.

Wiemy i akceptujemy, że kwota min. 100 tys. złotych jest adekwatna do złożenia wizyty w salonie Mercedesa. (Za 100 tys. w salonie Mercedesa to oczywiście kupimy model dość wiekowy…). W przypadku ubezpieczeń – aaaa, tutaj już jest inna bajka. Bo agent to na pewno chce mnie “okraść”. Bo chcemy dużo, dobrze i tanio. Szczególnie tanio, a czy dobrze… to już inna sprawa.

Jeżeli wiemy już jak, to pojawia się kolejne pytanie.

Kto się powinien ubezpieczać?

Najprościej można odpowiedzieć, że każdy jednak nie do końca jest to zgodne z prawdą. Precyzyjniej można stwierdzić, że każdy kto czuje, że ma taką potrzebę. Jednak najdokładniejsze będzie stwierdzenie, że każdy kto ma taką rzeczywistą potrzebę.

Ubezpieczenie na życie dla jedynego żywiciela rodziny

Przykład z mojego zawodowego życia? Proszę bardzo!
Odwiedzam pewną rodzinę, gdzie żona, Pani Joanna, będąca na urlopie wychowawczym wychowuje dwójkę małych dzieci. Pracuje mąż, Pan Józef. Oczywiście żona przy dwójce dzieci też pracuje (i to całkiem sporo!), ale to on przynosi pieniądze do domu.


Sprawdź też porównanie ubezpieczeń na życie


Gdy go zabraknie rodzina ma poważny problem. Nie jest to kwestia żalu po śmierci ojca/męża. Takich rzeczy się nie ubezpiecza, bo one są bezcenne. Problem tkwi w finansach. Bo jaka będzie luka finansowa po jego śmierci? Dzieci dostaną rentę z ZUSu, jeszcze 500+ wpadnie.

Czy to wystarczy na wszelkie opłaty, wyżywienie i po prostu na życie? Jasne, mniejsze będą wydatki przez jakiś czas bo nie ma męża, ale za chwilę żona musi iść do pracy, trzeba wynająć nianię do dzieci – wydatki nadal są duże.

Tłumaczę te zależności, tłumaczę o co chodzi w tych ubezpieczeniach, na co żona „ja też coś muszę mieć!”. Finalnie, po dyskusji nie ubezpieczyłem Pani Joanny tylko jej męża – na wypadek śmierci. Bo w końcu oboje zrozumieli, że to będzie dla nich w tym momencie najlepsze.

Ubezpieczenie na wypadek śmierci jest podstawowym ubezpieczeniem, do którego powinno się dobierać „dodatki” typu poważne choroby, następstwa nieszczęśliwych wypadków, pobyt w szpitalu itp. itd. Pamiętając jednocześnie, że na końcu wychodzi składka za ubezpieczenie, które musi być akceptowalna przez daną osobę.

W omawiany przypadku akceptowalna była tylko składka na ubezpieczenie życia. W przypadku śmierci Pana Józefa, jego ubezpieczenie pozwalało utrzymać byt rodziny przez dobrych kilka lat.

Co ciekawe, jakieś dwa miesiące po tym spotkaniu odwiedziłem inną osobę – Krzysztofa – który był spokrewniony z Panem Józefem.

Zdziwiłem się, że na podwórku nie ma żadnego samochodu, a właściciel w domu. Pytam o co chodzi? Na co pada odpowiedź: „Józef miał wypadek….” Zmroziło mnie całkowicie! Oczywiście najczarniejsze myśli przeleciały mi przez głowę, z jedną dodatkową – dobrze, że zdążył zabezpieczyć rodzinę. Zanim zdążyłem zapytać o cokolwiek, Krzysztof widząc przerażenie w moich oczach dodał: „Ale nic mu się nie stało, chociaż auto skasowane całkowicie”. Tak, widziałem potem to „auto”, a raczej resztki z tego co zostało. Na szczęście Pan Józef wyszedł z tego bez szwanku. Ale co by było gdyby…nie miał żadnej polisy i zginął? Zdarzenia się zdarzają…

Problem dobrania dobrego ubezpieczenia na życie jest problemem dość złożonym. W Polsce jest on niestety traktowany jeszcze trochę po macoszemu, aczkolwiek z każdym rokiem świadomość ubezpieczeniowa w naszym kraju rośnie.

Po części – niestety – agenci sami sobie są winni, gdyż wielu tzw. „agentów ubezpieczeniowych” (żeby nie powiedzieć „agenciaków”) po prostu zepsuło rynek, gdyż dbali tylko i wyłącznie o swoje interesy. Interes klienta? OWU do przeczytania i wyjaśnienia? Wyłączenia odpowiedzialności? A po co? Teraz my! A po nas choćby potop…

Wyłączenia odpowiedzialności w ubezpieczeniach na życie

Z wyłączeniami odpowiedzialności to jest też „zabawa”. Bo „agenciaki” skrzętnie je ukrywają, ba! są w stanie stwierdzić, że klient jest chroniony zawsze i wszędzie.

Otóż nie zawsze i nie wszędzie. Rozmawiam kiedyś z Bronisławem o ubezpieczeniu na życie.

Niby nie do końca przekonany o potrzebie ubezpieczenia, ale ma i żonę, i dziecko i jeszcze firmę, która dość dobrze prosperuje. Żona Pana Bronisława (w przeciwieństwie do Pani Joanny) ma świadomość kto powinien być w ich rodzinie ubezpieczony, niemal zmusiła go do spotkania ze mną.

Rozmawiamy, analizujemy, przedstawiam ogólną ofertę i przed zrobieniem szczegółowej analizy, Pan Bronisław stwierdza nagle „bo jeszcze panu tego nie mówiłem, ale tak naprawdę to najbardziej boję się, że spadnę w górach”.

Co?? Ale jak to? W jakich górach pytam? „Bo ja się wspinam” pada odpowiedź – „w Tatrach już byłem wielokrotnie, kilka razy już w Alpach”. Aaaaa! To co innego, pokazuję mu wyłączenia – „alpinizm”.

Inaczej mówiąc jak pójdzie w góry, odpadnie od ściany i zginie, żona nie dostanie odszkodowania. I stwierdzam „musi Pan poszukać innego agenta, który będzie miał w swojej ofercie ubezpieczenie pokrywające takie ryzyko”. Mógłbym podpisać? Pewnie tak. Mógłbym potem patrzeć w lustru… Raczej nie. Bo wypadki w górach się zdarzają.

A jeżeli nie chodzisz po górach to czy myślisz, że wypadek samochodowy, choroba, śmierć nie przytrafią się Tobie? Że takie rzeczy zdarzają się tylko w informacjach telewizyjnych lub internetowych?

A co powiesz na wypadek kolejowy w Szamotułach (kilka lat temu) gdzie zderzyły się dwa pociągi? Zginęła w nich młoda dziewczyna. Miała chyba mniej niż 25 lat. Wracała od swojego chłopaka z Warszawy do Krakowa. Pracowała ze mną w biurze…

A co powiesz na przypadek mojego kolegi, który położył się spać i niestety się nie obudził. Albo inny, który wpadł pod pociąg. Zginął. Więcej szczęścia miała znajoma, która pod kołami pociągu „tylko” straciła nogę…

Nazywasz się Batman lub Spiderman? Nie??!!? To naprawdę uważasz, że stać Cię na brak ubezpieczenia?

Zapraszam do kontaktu.

Paweł Rudzki

Sprawdź też inne artykuły na temat ubezpieczeń na życie:

Review Ubezpieczenie na życie: Jedyny żywiciel..

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.