W skrócie:
- Po odwołaniu od pierwszej propozycji wypłaty można dostać NIŻSZĄ kwotę – to procedura zgodna z polityką ubezpieczycieli, choć szokująca dla klientów
- 78% agentów rekomenduje uzupełnienie lub wymianę ubezpieczenia grupowego na indywidualne (29 na 37 odpowiedzi), tylko 8% broni grupówek jako wystarczających
- Ubezpieczenia grupowe mają wąskie widełki wypłat (1-5% sumy ubezpieczenia) i niskie sumy – przy 6 miesiącach nieobecności w pracy 600 zł to kropla w morzu potrzeb
– ubezpieczenie grupowe jest wdrażane przez pracodawcę, dla pracowników firmy
– ubezpieczenia grupowe mogą dotyczyc ubezpieczenia na życie lub ubezpieczenia zdrowotnego
– beneficjentami ubezpieczenia grupowego są zarówno pracodawca (bo mocniej wiąże z firmą pracowników) jak i pracownicy (bo kupują ubezpieczenie grupowe taniej niż ubezpieczenia na życie indywidualne
Czasami prawdziwe lekcje o ubezpieczeniach przychodzą dopiero wtedy, gdy zdarzy się szkoda. I właśnie taka lekcja przyszła do anonimowego uczestnika grupy na Facebooku.
Oto jego historia:
„Dzień dobry, przychodzę z pytaniem odnośnie ubezpieczenia na życie. Mam ubezpieczenie grupowe w PZU, w maju tego roku złamałem nogę a konkretnie kość strzałkową. Powrót do pracy zajął mi pół roku, wszystkie wizyty udokumentowane w szpitalu. Zgłosiłem szkodę w PZU. Z ich tabelek wynika że za złamanie tej kości można liczyć na 1-5% sumy ubezpieczenia. Pierwszą propozycje dostałem na 3,5% sumy ubezpieczenia (wypłata 1050 zł), odwołałem się od tej propozycji i jako drugą i ostateczna kwotę otrzymałem 2% SU co w moim przypadku wyniosło 600 zł. Czy to jest normalne że drugą propozycje otrzymałem niższą? Pierwszy raz mam styczność z takimi sprawami, sądziłem że jeżeli odwołam to przynajmniej pierwotna kwota nie zmniejszy się? Jest szansa to reklamować z pozytywnym skutkiem?”
Pół roku nieobecności w pracy. 600 złotych wypłaty. I pytanie, które wybrzmiewa głośno: czy to w ogóle ma sens?

37 odpowiedzi, trzy szkoły myślenia
Pod tym postem pojawiło się 37 komentarzy. I już na pierwszy rzut oka widać wyraźny podział w branży ubezpieczeniowej.
Pierwsza grupa: „Tak działa procedura – to normalne”
Mariusz wyjaśnił mechanizm: „Oczywiście że prawidłowo została przedstawiona propozycja i pierwsza i druga. Pierwsza wydana przez likwidatora zwykle korzystniejsza. Odmowa z klienta strony widocznie się znał i widział że się więcej należy. Druga propozycja została wydana przez niezależnego lekarza orzecznika (procedura mocno audytowana) już nie przez pracownika ubezpieczyciela.”
Karol rozwinął to dokładniej: „w 'grupówkach’ procent uszczerbku nie wynika z faktycznej skali urazu, tylko z wewnętrznych tabel i interpretacji lekarza orzecznika. To oznacza, że przy odwołaniu orzecznik może zmienić kwalifikację urazu – również na mniej korzystną. Formalnie jest to zgodne z procedurą, choć z punktu widzenia klienta wygląda to bardzo niesprawiedliwie.”
To jest kluczowa informacja, której większość ludzi nie zna przed zakupem polisy.
Druga grupa: „To problem ubezpieczeń grupowych, zmień na indywidualne”
Dominika od razu zwróciła uwagę: „Może warto pomyśleć o innym ubezpieczeniu, które nie będzie miało widełek w tabeli uszczerbków? Są rozwiązania na rynku, które nie mają trwałego uszczerbku, nie wymagają zakończenia leczenia i nie mają widełek.”
Anna dodała: „Otrzymała Pani adekwatnie do warunków jakie Pani wybrała. Można to zmienić.”
Paweł podsumował krótko: „Niestety ubezpieczenia grupowe mają niskie świadczenia w przypadku wystąpienia zdarzenia.”
Sylwia była jeszcze bardziej stanowcza: „Niestety są to skutki posiadania ubezpieczeń grupowych. Zachęcam do zmiany ubezpieczenia z grupowego na indywidualne.”
Justyna ujęła to w trzech słowach: „Miało być tanio to jest tanio”.
Trzecia grupa: „Nie demonizuj grupówek, ale je uzupełnij”
Anonimowy uczestnik 211 bronił ubezpieczeń grupowych: „Dlaczego tak demonizujemy umowy grupowe? Przecież są na rynku świetnie ubezpieczyciele, którzy płacą po 1. od urazu a nie 'trwałego uszczerbku’, po 2. wyplacaja tuż po przedstawieniu dokumentacji urazowej i po 3. Mogą też zaoferować wsparcie w procesie regeneracji – jak np. pakiet rehabilitacji.”
Klaudia doradzała kompromis: „Proszę do mnie zadzwonić, przygotuję kalkulacje dobezpieczenia tego co w grupówce jest słabe. Grupówke prosze zostawic sobie bo jednak to jest podstawowe ubezpieczenie ale warto przyjrzeć sie mu dokładnie.”
Dariusz także odradzał całkowitej rezygnacji: „To niekoniecznie jest dobre rozwiązanie, aby się wypisać. Lepsze jest dobranie polisy indywidualnej, która powinna być dostosowana do Twoich potrzeb.”
Statystyka, która pokazuje prawdę o branży
Przeanalizowałem wszystkie 37 odpowiedzi. Oto jak przedstawiciele branży podeszli do problemu:
78% agentów (29 osób) rekomendowało uzupełnienie lub całkowitą zmianę ubezpieczenia grupowego na indywidualne. To zdecydowana większość.
14% agentów (5 osób) wyjaśniało procedury bez rekomendacji zmian – skupiało się na tym, że tak właśnie działają polisy grupowe.
8% agentów (3 osoby) broniło ubezpieczeń grupowych jako wartościowych, ale z zastrzeżeniem, że trzeba wybrać dobrego ubezpieczyciela i odpowiedni zakres.
Ta statystyka mówi coś bardzo ważnego: zdecydowana większość profesjonalistów w branży wie, że ubezpieczenia grupowe w standardowej formie nie są wystarczającą ochroną.
Co poszło nie tak w tej konkretnej sytuacji?
Mężczyzna złamał kość strzałkową. Pół roku nie pracował. Dostał 600 złotych.
Zastanówmy się przez chwilę: ile kosztuje pół roku bez wynagrodzenia? Nawet przy pensji minimalnej to ponad 20 tysięcy złotych strat. A dostał 600.
To nie jest 3% tej straty. To nawet nie jest 1%.
Violetta postawiła to pytanie wprost: „Ja rozumiem że takie polisy sa z natury tańsze, ale czy koniec końców coś na tym zyskujemy? Bo myślę że tutaj 600zł niestety Pana nie uratowało gdzie pół roku zajął powrót do pracy.”
Problem tkwi w trzech rzeczach:
Po pierwsze: niska suma ubezpieczenia. Jeśli suma ubezpieczenia to 30 tysięcy złotych (typowa w grupówkach), to 2% to właśnie te 600 złotych.
Po drugie: wąskie widełki. 1-5% to ogromna rozpiętość. Orzecznik ma pełną dowolność w ocenie, czy Twój uraz to dolna, środkowa czy górna granica tego przedziału.
Po trzecie: brak związku z rzeczywistymi kosztami. Niezależnie od tego, czy straciłeś miesiąc pensji czy sześć, procent uszczerbku będzie taki sam. Bo polisa nie patrzy na Twoje realne straty, tylko na tabelę.
Dlaczego druga propozycja była niższa niż pierwsza?
To pytanie wywołało najwięcej emocji pod postem.
Katarzyna napisała wprost: „Nie powinno tak być, że po odwołaniu dostajesz niższą kwotę. Najlepiej poprosić o wyjaśnienie na piśmie i złożyć reklamację. Masz do tego pełne prawo.”
Ale Mariusz wyjaśnił, że to zgodne z procedurą: pierwszą propozycję wystawia likwidator (pracownik towarzystwa), drugą – niezależny lekarz orzecznik, który może ocenić sprawę inaczej.
Karol dodał: „w polisach grupowych orzecznik może ponownie ocenić dokumentację i uznać mniejszy uszczerbek. Dlatego odwołanie nie gwarantuje utrzymania wcześniejszej kwoty.”
To jest BARDZO ważna informacja dla każdego, kto ma polisę grupową: odwołanie to nie jest gwarancja wyższej wypłaty. To może być też droga do niższej.
Czy można to skutecznie zareklamować?
Karol był szczery: „Można, ale realnie skuteczność jest niewielka. Trzeba przedstawić nowe dokumenty, dodatkowe opinie lub podważyć kwalifikację medyczną zdarzenia. Bez tego ubezpieczyciel raczej nie zmieni decyzji.”
To realistyczne podejście. Reklamacja bez nowych argumentów medycznych to strzał w ciemno.
Ale jest jeszcze jedna droga: audyt tego, co właściwie masz w polisie. I zastanowienie się, czy to wystarczy.
Co to znaczy „ubezpieczenie bez widełek”?
Kilka osób wspomniało o polisach „bez widełek” lub „bez trwałego uszczerbku”.
Dominika napisała: „Są rozwiązania na rynku, które nie mają trwałego uszczerbku, nie wymagają zakończenia leczenia i nie mają widełek.”
Anonimowy uczestnik 211 rozwinął: „są na rynku świetni ubezpieczyciele, którzy płacą po 1. od urazu a nie 'trwałego uszczerbku’, po 2. wyplacaja tuż po przedstawieniu dokumentacji urazowej”.
To fundamentalna różnica.
W tradycyjnej polisie grupowej płaci się za trwały uszczerbek na zdrowiu. To znaczy, że ubezpieczyciel czeka, aż leczenie się zakończy, ocenia, czy pozostały jakieś trwałe skutki, i dopiero wtedy wypłaca świadczenie według tabeli.
W polisach „od urazu” płaci się za sam fakt urazu, niezależnie od tego, czy będą trwałe skutki. Złamałeś rękę? Dostajesz konkretną kwotę z tabeli. Nie czekasz pół roku na zakończenie leczenia.
Różnica jest kolosalna. Szczególnie jeśli potrzebujesz pieniędzy tu i teraz, a nie za pół roku.
Czy agenci zarabiają na ubezpieczeniach grupowych?
Ciekawa wymiana zdań pojawiła się w komentarzach.
Anonimowy uczestnik 985 napisał: „W pierwszej kolejności zadałbym pytanie agentowi z PZU, który zrobił ten program w danej firmie. Bierze co miesiąc za to pieniądze, więc powinien rzetelnie serwisować ten program”.
Wiesław odpowiedział ostro: „Zanim kolejny raz napiszesz takie glupoty, dowiedz się jaki dzial towarzystwa zajmuje sie likwidacją szkody. Dowiedz sie, kto bierze pieniadze za obsluge grupy – najczesciej to dzial ksiegowosci w zakladzie pracy (…) Od agenta mozna wymagac informacji o warunkach ubezpieczenia, dostarczenia owu, ewentualnie drukow, ktorych zabraklo – a pomoc w sprawie, interpretacji decyzji towarzystwa to jego dobra wola, czesto nawet wbrew procedurom i zaleceniom towarzystwa.”
To prawda – agent nie likwiduje szkód. To robi dział likwidacji w towarzystwie. Ale dobry agent powinien PRZED sprzedażą polisy wytłumaczyć klientowi, czego może się spodziewać. Że są widełki. Że sumy są niskie. Że wypłata nie pokryje realnych strat.
I tutaj dochodzimy do sedna problemu.
Dlaczego ludzie kupują ubezpieczenia grupowe, nie znając warunków?
Violetta zadała to pytanie wprost: „Dlaczego tak łatwo podpisujemy umowę o ubezpieczenie grupowe, a tak trudno jest się spotkać z doradcą ubezpieczeniowym który zrobi rzetelną analizę potrzeb i zaproponuje ubezpieczenie indywidualne? Wiele razy słyszałam 'jestem zadowolona, mam grupówke’. A potem czytam takie posty i slyszę takie opinie…”
Autor posta sam to przyznał: „sprawa jest prosta, to jest tylko i wyłącznie ludzka niewiedza. Teraz gdy jestem mądrzejszy wypisuje się z tego badziewia, może to mi było potrzebne żeby się opamiętać i wypisać póki jest czas.”
Ale Mariusz ostrzegł: „nie wypisuj się, zweryfikuje aż ofertę indywidualną zobaczysz składkę miesięczna i będziesz przepraszał że tak pomyślałeś.”
I to jest punkt, w którym wiele osób się zatrzymuje. Bo składka indywidualna za porównywalny (albo lepszy) zakres to rzeczywiście kilka razy więcej niż grupówka.
Mariusz napisał: „Składka oczywiście indywidualna za podobny zakres byłaby x3 – x4.”
Ale pytanie brzmi: co wolisz? Płacić 50 złotych miesięcznie i dostać 600 złotych po pół roku nieobecności w pracy? Czy płacić 150-200 złotych i dostać kilka, kilkanaście tysięcy?
Lekcje z tej historii
Pisałem już wcześniej o tym, jak ważne jest zrozumienie, co kupujesz w ubezpieczeniu. Historia tego mężczyzny to kolejny dowód.
W społeczności mistrzowie.online regularnie analizujemy przypadki szkód i wypłat. Bo to właśnie przy szkodzie pokazuje się prawdziwa wartość polisy. Nie przy sprzedaży, nie przy podpisywaniu umowy – przy szkodzie.
W książce „Jak sprzedawać ubezpieczenia” pokazuję historie agentów, którzy uczciwie mówią klientom, czego mogą się spodziewać. Bo to jest fundamentem dobrej obsługi – szczerość.
Co powinien zrobić mężczyzna z postu?
Monika zasugerowała: „zapraszam do siebie na bezpłatny audyt polisy, bo suma ubezpieczenia jest malutka i jak widać świadczenia niezbyt korzystne, jak na taki uraz.”
Jakub zapytał: „a to są płatne audyty?”
Monika odpowiedziała świetnie: „osoby niezwiązane z branżą często nie wiedzą jak nasza praca wygląda i mogą myśleć, że za analizę polisy się płaci. Mnie nawet starsi klienci pytają 'ile mają doliczyć za obsługę’, gdy przedstawiam kalkulację OC pojazdu i są zdziwieni, że za darmo mogę podjechać z polisą, bo chcą zapłacić gotówką.”
Audyt polisy to podstawowa usługa, którą oferuje każdy profesjonalny agent. I powinna być darmowa.
Co taki audyt powinien pokazać?
- Jaka jest rzeczywista suma ubezpieczenia i czy to wystarczy na pokrycie Twoich kosztów życia przez kilka miesięcy
- Jak wyglądają widełki w tabeli uszczerbków i co to oznacza w praktyce
- Czy są jakieś wyłączenia, o których nie wiesz
- Ile kosztowałoby dobezpieczenie albo wymiana na polisę indywidualną
- Jakie są różnice między tym, co masz teraz, a tym, co możesz mieć
Nie demonizuj grupówek, ale je rozumiej
Anonimowy uczestnik 211 miał rację: nie wszystkie ubezpieczenia grupowe są złe. Są na rynku dobre programy, które:
- Płacą od urazu, nie od trwałego uszczerbku
- Mają wyższe sumy ubezpieczenia
- Nie mają wąskich widełek w tabelach
- Oferują dodatkowe wsparcie, jak pakiety rehabilitacyjne
Ale problem polega na tym, że większość pracowników nie ma wpływu na to, jaki program wybrał ich pracodawca. Dostają to, co firma wynegocjowała z ubezpieczycielem.
Dlatego Klaudia ma rację mówiąc: „Grupówke prosze zostawic sobie bo jednak to jest podstawowe ubezpieczenie ale warto przyjrzeć sie mu dokładnie.”
Grupówka może być dobrym fundamentem. Ale potrzebuje uzupełnienia.
Ile naprawdę potrzebujesz ochrony?
Jeśli zarabiasz 5 tysięcy złotych miesięcznie i wypadniesz z pracy na pół roku, tracisz 30 tysięcy złotych. Jeśli masz rodzinę, kredyt, rachunki – te pieniądze muszą się skądś wziąć.
600 złotych wypłaty z ubezpieczenia to pokrycie 2% tej straty.
Dariusz ujął to prosto: „To jest tak jak się chce mieć wszystko w polisie za 50 zł a najwazniejsze w niej to urodzenie dziecka. No i do tego jeszcze trwaly uszczerbek i widelki.”
Małgorzata dodała: „ubezpieczenie grupowe to małe uzupełnienie indywidualnej porządnej polisy gdzie zakres jest dla Pana tylko i wyłącznie a nie dobierany do całej grupy gdzie nawet mężczyźni mają opcję ubezpieczenia 'na urodzenie dziecka’. Wynika to głównie z chęci zakupu polisy tylko po to aby czuć się złudnie zabezpieczonym na każdą ewentualność. Ilość pozycji w tabeli robi wrażenie. Niestety więcej nie znaczy lepiej.”
To prawda. Czasami mniej to więcej – mniej pozycji w tabeli, ale wyższe kwoty wypłat i brak widełek.
Jak znaleźć dobrego agenta, który Cię nie oszuka?
Bo przecież w tej historii jest jeszcze jeden wątek: gdyby ten mężczyzna miał dobrego agenta PRZED zakupem grupówki, wiedziałby, czego się spodziewać.
Renata napisała: „Ja swoim klientom obecnym i przyszłym tłumaczę, pokazuję jaki jest zakres, tak aby później nie było rozczarowania.”
I to jest właśnie rola dobrego agenta: tłumaczyć PRZED zakupem, nie po szkodzie.
Jak poznać takiego agenta? Podam kilka wskazówek:
Rozmawia o wypłatach, nie o składkach. Jeśli agent pokazuje Ci tylko, ile zapłacisz miesięcznie, ale nie wyjaśnia, ile dostaniesz w razie szkody – to czerwona lampka.
Pokazuje przykłady szkód. Dobry agent powie: „Zobacz, w takim przypadku jak Twój, przy takiej polisie, dostaniesz około X złotych”.
Nie obiecuje złotych gór za grosze. Jeśli słyszysz „wszystko za 50 złotych miesięcznie” – uciekaj.
Robi audyt Twojej obecnej polisy. Profesjonalista spojrzy na to, co już masz, i powie szczerze, czy to wystarczy.
Co dalej?
Jeśli masz ubezpieczenie grupowe w pracy i zastanawiasz się, czy to wystarczy – zrób audyt. Serio. To nic nie kosztuje i może uratować Cię przed rozczarowaniem w przyszłości.
Jeśli jesteś po szkodzie i dostałeś wypłatę, która nie pokrywa Twoich strat – teraz wiesz, dlaczego. I wiesz, co możesz zmienić na przyszłość.
A jeśli jesteś agentem ubezpieczeniowym – bądź jak Renata, Anna, Dominika czy Karol z tego posta. Tłumacz klientom prawdę. Pokazuj liczby. Nie obiecuj rzeczy, których nie możesz dotrzymać.
Bo w ubezpieczeniach prawda zawsze wychodzi. Najczęściej przy szkodzie.
Autor: Marcin Kowalik – łączy osoby szukające ubezpieczeń od utraty dochodu czy ubezpieczeń na życie ze sprawdzonymi doradcami ubezpieczeniowymi na ubezpieczeniapoludzku.pl. Praktyk pozyskiwania leadów ubezpieczeniowych, twórca rankingów i porównań ubezpieczeń na życie, ubezpieczeń od utraty dochodu, założyciel społeczności mistrzowie.online, autor książki „Jak sprzedawać ubezpieczenia. 100 historii agentów ubezpieczeniowych” (dostępne na marcinkowalik.online), ekspert łączący pracodawców ubezpieczeniowych z osobami szukającymi pracy w ubezpieczeniach przez portal insurjobs.pl, autor podcastów „Ubezpieczenia po ludzku”, „Praca w ubezpieczeniach”, „Marketing i sprzedaż dla agenta ubezpieczeniowego”, autor tekstów w Gazecie Ubezpieczeniowej.
Dla branży ubezpieczeniowej Marcin Kowalik tworzy strategie marketingowo-sprzedażowe, wdraża CRMy, wspiera w procesach headhuntingowych. Prowadzi też szkolenia i konsultacje audyty stron www oraz social mediów dla multiagencji ubezpieczeniowych.
Chcesz sprawdzić, czy Twoje ubezpieczenie grupowe wystarczy? Pomogę Ci znaleźć agenta, który zrobi rzetelny audyt i powie prawdę.
Szukasz pracy w ubezpieczeniach? Zobacz oferty pracodawców na insurjobs.pl
Zobacz też inne teksty i porady na temat ubezpieczeń:
- Ranking ubezpieczeń na życie
- Prywatne ubezpieczenie L4
- Prywatna emerytura
- Ubezpieczenie od utraty dochodu
- Grudzień to czas na IKZE!




Review Ubezpieczenie grupowe PZU – ile naprawdę płaci za złamanie?.